Nie ukrywam, że po przeczytaniu niektórych komentarzy pod ostatnim postem zrobiło mi się smutno. Miarą naszej pracy nie jest bezwzględne utrzymywanie dyscypliny, bo nie pracujemy przy taśmie… Zawsze w takich sytuacjach przypomina mi się Tyrmand i jego dziennik, anno domini 1954, nie mogę się oprzeć, żeby nie zacytować: „Idea dyscypliny pracy […] polega na niszczeniu w duszy ludzkiej pierwiastkowego poczucia obowiązku i nieustannej mobilizacji do nadużyć. Upupia i infantylizuje. Sprawia, ze rozsądny i dojrzały człowiek uważa zmarnowanie paru godzin na bezkarne nieróbstwo za moralną wartość, osobisty sukces i osiagnięcie dnia”. Dodajmy, szczególnie w przypadku takiej instytucji jak nasza, gdzie jakiś tam procent naszej pracy ma charakter twórczy.
Teraz o kolejnej sprawie sądowej, wytoczonej Muzeum przez zwolnioną kurator sztuki XX wieku. Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że dział sztuki XX wieku poniósł w trakcie jesiennych pseudoreform jedne z największych strat w całym Muzeum. W starożytności i w malarstwie polskim kuratorami zostały osoby powolne dyrekcji. Podobnie w numizmatyce. Średniowiecze zostało połączone ze sztuką nowożytną. Grafika dawna scalona w jeden monstrualny gabinet. Natomiast sztuka XX wieku straciła jednego kuratora, a drugi został zdegradowany. W praktyce została bez jakiegokolwiek szefa, którym niespodziewanie został nasz naukawy pseudodyrektor, siedzący teraz okrakiem na dwóch stołkach…
W sądzie nasza wice-dyrektor argumentowała dzielnie, że stanowisko kuratora sztuki XX wieku zostało zlikwidowane na skutek połączenia działów i że obecnie funkcję tę pełni dyrektor naukowy. Jak mówią, sędzina przecierała oczy ze zdumienia na wieść, że ktoś został zatrudniony na stanowisku powódki – bo nie wolno zwolnić jednej osoby po to, żeby na jej miejsce zatrudnić inną, która bardziej nam odpowiada. Ciekawość mnie bierze, czy nasz dyrektor bierze dwie pensje, ja tego nie wiem, ale sąd może o to zapytać i pewnie to zrobi…
Cóż jeszcze mogłabym dodać, ano że po raz kolejny regulamin pisze się pod konkretną osobę, przecież tego pseudofachowca w końcu wyrzucą i być może nareszcie trafi nam się jakiś dyrektor naukowy, który nie będzie od sztuki XX wieku i co wtedy? Kto wtedy będzie szefem działu sztuki XX wieku??
I jeszcze króciutko na temat dziedzińca Lorentza, co za pomylony projektant wpadł na pomysł, żeby wysypać ścieżki kamykami, przecież po tym nie da się chodzić, a szczególnie na wysokich obcasach…
konfacelA