M jak Muzeum

25/12/2011

Życzenia na Boże Narodzenie

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 15:27
Tags: , , , , , , , , , , , ,

Tradycyjnie lekko spóźnione życzenia na Boże Narodzenie…

Moi kochani, życzę Wam i sobie, żeby sytuacja w naszej drogiej instytucji wreszcie uległa POPRAWIE. Nie piszę zmianie, bo jak wiadomo, zawsze może być gorzej. Życzę nam wszystkim, żebyśmy przychodzili do Muzeum bez lęku. Bez obrzydzenia. Bez poczucia, że uczestniczymy w czymś niesmacznym. Bez poczucia bezradności. Bez chęci schowania się w mysią dziurę. Bez poczucia, że wszystko moze się zdarzyć i że w tym, co się dzieje nie ma żadnej logiki, tylko głupota i chęć zemsty (za co? na Boga, za co?! dlaczego?!). Życzę nam wszystkim, żebyśmy mogli być dumni z Muzeum. Z tego, jak wygląda i z naszych wystaw. Życzę nam wspaniałego planu wystaw, bez żadnych przechyłów na lewo… ani na prawo. Ponieważ jesteśmy muzeum sztuki, życzę nam PIĘKNYCH wystaw, nie mówiąc o tłumach ustawiających się w kolejce sięgającej do palmy (nie mówiąc o innych, jakze potrzebnych drzewach za oknami)…

Miejmy nadzieję, że Bóg się rodzi, moc truchleje…

Wasza KONFACeLA

21/12/2011

Picie herbaty

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 22:59
Tags: , , , , , , , ,

Jak wiadomo, spotkanie z panią dyrektor trwało niecałe 10 (słownie: dziesięć) minut, były pierniki i kolędy z taśmy (zupełnie tego nie rozumiem – w zeszłym roku choinka była be – nie mówiąc o kolędach, a tu taka niespodzianka). Poza tym przyszło sporo osób (podobno kilkadziesiąt albo nawet koło setki, różne źródła różnie podają, jak to w wielkim świecie). To wielki sukces naszej pani dyrektor, która jak pisałam, może spać spokojnie… W ogóle, jak mówią, było milusio, pani dyrektor nawet obiecała, że nie będzie więcej reorganizacji, ani co za tym idzie, kolejnych zwolnień. Nagrody nie były jakoś specjalnie szokujące i to to też było milusie…
…Mój drogi Czytelniku… czy poczułeś się bezpiecznie? Było źle, ale udało Ci przetrwać, to ci inni, głupi, brzydcy i źli narazili się pani dyrektor, a Ty jesteś bezpieczny, co…? Teraz już wszystko będzie dobrze! Wiadomo że w Muzeum pracuje za dużo osób, a jak się towarzystwa nie pilnuje, to wszyscy na okrągło piją herbatę i co tam jeszcze było, daliby się zabić za nagrodę, prawda? Rzecz w tym, że przez lata nagrody dla pracowników merytorycznych były przyznawane za przede wszystkim za wystawy, a nie według widzimisię pani dyrektor, więc jeśli był ktoś, kto dałby się zabić za tę ewentualną nagrodę – to była to osoba, która istotnie piła herbatę i nic nie robiła!
…A co do dyscypliny pracy czyli pilnowania całego tego towarzystwa… naprawdę uważasz, że powinno się nas pilnować?  Kogo, Twoim zdaniem, powinno się pilnować? Merytorycznych, a może konserwację? Kuratorów? Szatynów? Osoby do 35 roku życia? Kustoszy dyplomowanych? Oczywiście Ciebie nie trzeba pilnować, to wiadomo…   I co, naprawdę myślisz, że wydajność pracy rośnie wraz ze wzrostem dyscypliny? Naprawdę w to wierzysz?! Jak mówią, z niewolnika nie ma pracownika, a ja dodam od siebie, że ten, kto się boi, koncentruje się na przestrzeganiu zasad dyscypliny, np. liczy minuty spóźnienia, zamiast zajmować się problemami merytorycznymi, nie mówiąc o wklepywaniu do mony.  Mój drogi Czytelniku… czy my nie jesteśmy za duzi na takie zabawy?…

KonFAcELa

19/12/2011

Mój drogi czytelniku…

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 06:39

Rzeczywiście, w pewnym momencie wtorkowe spotkanie z dyrekcją – pójść czy nie pójść, zdominowało wszystkie komentarze. Osobiście nadal jestem za, jeśli nie chcemy wywieźć naszych pań na taczkach, albo na wózku (w grę wchodzi jeszcze koszyk na sznurku), to to jest pierwsze delikatne ostrzeżenie. Muzealnicy znani są z tego, że są delikatni, taktowni i z reguły bardzo się troszczą o uczucia tej drugiej strony (szkoda, że ta druga strona nie troszczy się o nasze uczucia). Osobiście najchętniej zastosowałabym patent z Jagną Borynową… A co do samego spotkania i tych prezentów, które mielibyśmy dostać. Swego czasu opowiadano, jak to w Zachęcie pracownicy rokrocznie wybierali w tajnych wyborach najbardziej znienawidzoną, konfliktową osobę, która jeszcze w dodatku donosiła na innych – i potem ta osoba zawsze dostawała największą nagrodę… W końcu, jak już panie opuściły Zachętę, tamtejsi pracownicy pili przez okrągły tydzień…

Ach, kiedyż wreszcie my też będziemy pili… bo to w końcu rymsnie, ale zanim rymsnie, panie dokonają kolejnych redukcji i tym razem – mój drogi czytelniku – może paść na Ciebie albo na mnie… Przestraszyłam Cię? Jestem niedelikatna i nietaktowna – bo o to własnie mi chodziło. Czy zdajesz sobie sprawę, że żaden z naszych dwóch związków Cię nie wybroni? Jeśli pani dyrektor będzie chciała Cię zwolnić, to święty Boże nie pomoże! Pamiętaj, że nasza dyrekcja NIC NIE MUSI, za to bardzo dużo, jeśli nie WSZYSTKO, MOŻE. Czy zdajesz sobie sprawę, że nie jest ważne, w jakim dziale pracujesz i czym się zajmujesz? A może wydaje Ci się, że Twoja praca jest niezbędna dla Muzeum? Nie wyobrażaj sobie, że ci których zwolniono, byli czegoś winni albo bezużyteczni. Dlaczego tak łatwo dajesz sobie wmówić, że muzealnicy zajmują się wyłącznie piciem herbaty? I pamietaj, że tutaj nikogo nie obchodzi, że dla wiekszości z nas Muzeum Narodowe jest całym naszym życiem, że to nie jest zwykła praca, tylko rodzaj misji… Wystarczy popatrzeć na tych wszystkich emerytów wolontariuszy, którzy nadal przychodzą do Muzeum, jak gdyby nigdy nic… I o dziwo, żaden z nich nie wykonuje jakichś abstrakcyjnych zadań zleconych, tylko wszyscy oni nadal wykonują swoje normalne obowiazki, mimo że już NIC NIE MUSZĄ…
Dla tego wszystkiego, mój drogi czytelniku, uważam, że we własnym najlepiej pojętym interesie POWINNIŚMY rozważyć napisanie kolejnego listu do wszystkich świętych – a tymczasem wypić herbatę – albo kawę na wigilii we własnym gronie…

KOnFACELA

13/12/2011

Dyrekcja nic nie musi

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 23:17
Tags: , , , , , , , ,

Ja rozumiem, że dyrekcja NIC NIE MUSI. Nie musi z nami rozmawiać, nie musi nas słuchać, w ogóle nie musi na nas patrzeć. Nie musi odpowiadać na jakiekolwiek pisma, bo nie ma takiego obowiązku. Jeśli chodzi o te pisma, to można całej tej sprawie nadać wymiar czysto ludzki: im bardziej pokorna prośba, tym większy dyshonor trzymać ją tygodniami w biurku i nie odpowiadać. Mam na myśli pokorną prośbę stu iluś tam pracowników tego muzeum w sprawie kurator sztuki współczesnej…
Czego jeszcze dyrekcja nie musi. Nie musi nas lubić, ani szanować. Dyrekcja nie musi się z niczego tłumaczyć. Wyjaśniać powodów swojego postępowania. Zwierzać z jakichkolwiek planów.
Dyrekcja nie musi przestrzegać jakichkolwiek kodeksów etycznych. Może kłamać – tak jak to zrobiła, nie uprzedzając związków, że nowy regulamin organizacyjny będzie się wiązał ze zwolnieniami. Może chodziło o to, żeby ludzie zanadto się nie buntowali, żeby nie było jakichś kłopotów. Wszystko jedno. Tak czy inaczej jest to obrzydliwe.
Dyrekcja może lekceważyć oba związki, bo nie musi się z nimi liczyć. Jedyne co musi, to spotykać się z nimi od czasu do czasu. I to nie za często. Jest parę kwestii, co do których dyrekcja jest zobligowana do przeprowadzenia konsultacji społecznych, ale – co znamienne – nie musi brać ich wyniku pod uwagę. Może, ale nie musi. Jeśli chce. Za to radzi się tychże związków, czy powinna urządzać spotkanie wigilijne – bez żadnej żenady przyznaje, że obawia się jakichś objawów niezadowolenia społecznego… Powiem tak: związki nie muszą jej doradzać. Chociaż mogą. Jeśli chcą. Ale chyba nie chcą…
Poza tym jeśli chodzi o nasza Solidarność… Nie mogę się oprzeć uczuciu rozczarowania, ale z drugiej strony… nasi dzielni działacze rozważali swego czasu możliwość wejścia w spór zbiorowy z naszymi paniami, ale powstrzymał ich brak dobrze udokumentowanych zarzutów… Tak że nasza dyrekcja może spać spokojnie!
A jeśli chodzi o spotkanie wigilijne… Nie, nie. Ja nie mogę patrzeć na ten hall, nie mówiąc o pani dyrektor. I nie muszę się z nią spotykać. I nie chcę. Mogłabym, ale nie chcę. O choince nie mówię.
Dlatego nie idę, bo nie muszę, nie mogę i nie chcę.
Co więcej – uważam, że ci wszyscy, którym zależy na muzeum, powinni – o właśnie – powinni zbojkotować to spotkanie. Po prostu – uważam, że w zaistniałej sytuacji nie mamy innej możliwości wyrażania swojego zdania. Więc chociaż tyle.

KOnfACELA

09/12/2011

Wiele hałasu o nic

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 00:13

Remont postępuje – jako się rzekło, całe stada robotników szwendają się i kawałek po kawałku demolują co popadnie. Z tym majowym terminem otwarcia muzeum to głupia sprawa – na galerii polskiej króluje Bitwa pod Grunwaldem, która wymaga dalszej konserwacji. Już wiadomo, że prace nad nią skończą się najwcześniej w marcu przyszłego roku. I nie jest to złośliwość konserwatorów (!!), tylko czysta chemia i fizyka. Z kolei galeria sztuki nowoczesnej nie może ruszyć pełną parą z powodu pani od filiżanek (jak zwykł mawiać nasz drogi ex)… Swego czasu kurator tejże galerii, opierając się na doświadczeniach sprzed paru lat, oświadczył, że przenosiny szkła i porcelany to ni mniej, ni więcej dwa lata – nawet pod groźbą zwolnienia całego tamtejszego personelu. A ja doskonale pamiętam takie kolegium pracowników, na którym nasza zastępniczka oznajmiła, że właśnie znalazła w leroy merlin bardzo tanie regały piwniczne, wprost idealne dla magazynu szkła… Faktem jest, że prościej byłoby to wszystko wyrzucać przez okno (co do Bitwy, to już proponowałam: zakopać. Najlepiej na dziedzińcu Lorentza). To oznacza, że nie ma sposobu, żeby ceramika wyprowadziła się z galerii przed majem przyszłego roku. Czyli – kolejny klops. Zostały nam galerie obce, które pewnie da się pomalować (a przedtem wymienić okna, już pytałam czy ktoś wie, co to za firma z taką determinacją wymienia nam okna? Czy to przypadkiem nie spadek po Ruszczycu?). No i ryzalit, który – jako jedyny w całym muzeum w części ekspozycyjnej ma klimatyzację (założono ją po to, żeby móc przyjmować wystawy ze świata. Czy NNPD (Nasza Nienormalna Pani Dyrektor) sądzi, że ktoś pożyczy jej Rothkę do nieklimatyzowanej sali?? I że w ogóle ktoś jej coś pożyczy? W Zamku była znana z tego, że chętnie jeździła pertraktować za granicę i wracała z niczym.  Jak każde NO (Najsłabsze Ogniwo)). No więc z ryzalitem pewnie się zdąży. Akurat na wystawę Wywyższonych… Oprócz tego mamy nieruszone galerie sztuki zdobniczej. Galerię starożytną i Faras. Wystarczy je odkurzyć i w maju będą jak znalazł. Tylko nie jestem pewna, czy o to chodzi. I co napisze prasa, z GW włącznie. Nie sądzę, żeby byli jakoś specjalnie zachwyceni. Jedną Bitwą się tego wszystkiego nie opędzi. Ona po konserwacji będzie wyglądała TAK SAMO jak przed konserwacją, przynajmniej dla przeciętnego widza. Żadna nowa rama nic tutaj nie pomoże. Oczywiście, że są ludzie, którzy przychodzą do muzeum wielokrotnie do tych samych obrazów i na pewno są tacy, którzy stęsknili się za Bitwą.

Będą również tacy, którzy będą pytać, jaki był zakres remontu – to znaczy, czy co właściwie się zmieniło? Jakieś nowe znakomite oświetlenie? Wyrafinowane zabezpieczenia? Bo już takie systemy wieszania obrazów, o które była swego czasu awantura– nikogo normalnego nie interesują, wyjąwszy naszych kolegów z innych muzeów.

No więc co w końcu… Pomalowaliście ściany na inny kolor? No i co z tego? Jest klimatyzacja?  Jest gdzie usiąść? No to o co tyle hałasu?…

Potem zwiedzający zaczną pytać, gdzie jest ten i ów obraz, do którego regularnie peregrynowali. Taka Trumna chłopska, gdzie ją schowaliście, do tych waszych magazynów, w których przepadają najlepsze obrazy?

Ale to nie koniec. Potem pojawią się pytania o koncepcję nowych galerii. Jeśli nie chronologia, to co? Parę obrazków z malarstwa obcego jako tło? I to z tego powodu tyle hałasu?…  No właśnie. Oj, będzie się działo…

KoNFACELA

07/12/2011

Wielkorządcy

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 00:44

Nasza reforma wchodzi w życie w zdumiewającym tempie. Raz dwa trzy baba Jaga patrzy! I co widzi nasza baba Jaga? Widzi nową szefową połączonych działów malarstwa polskiego i obcego czyli naszą niedoszłą dyrektorową, która swego czasu przyczyniła się do odejścia Folgi. Jak to się dzieje, że niektórzy ludzie zawsze stają po w ł a ś c i w e j stronie? Nasza dyrekcja już zapowiedziała, że po tym jak grono kuratorów zostanie oczyszczone z elementów antysocjalistycznych i wrogich ustrojowi, będzie łaskawie uczęszczać na kuratoria… Czy to nie wzruszające?
Wśród naszych nowych wielkorządców (łac. magnus procurator)
-mamy i takiego, który szybko i sprawnie ustanowił monowładzę w swoim nowym czyli starożytnym dziale
-mamy naszego byłego przewodniczacego KK (oczywiście Kolegium Kuratorów) z półetatowo uszczuplonym nowym działem mediewalno-nowożytnym)
-mamy naszą niedoszłą dyrektorową – jak wyżej
-mamy obecną przewodniczącą KK z nowym monstrualnym działem graficznym
-no i mamy na koniec nowego dyrektora ds. naukowych, który jest jednocześnie szefem nowego połączonego działu sztuki XX wieku…
A przy okazji XX wieku, ciekawość mnie pożera, gdzie też nasza dzielna i nieustępliwa pani dyrektor przechowuje te wszystkie listy i pisma z wyrazami poparcia dla zwolnionej kurator sztuki współczesnej? Czy mamy na to specjalną szufladę w biureczku, a może grubą teczkę z gumką?… I co, czytamy te wszystkie listy i napawamy się, czy może raczej pilnie śledzimy, kto i co podpisał?
…Nie wiem, jak to być może, że nikt nie powiedział tej pani, że to, co robi, jest nikczemne?…

Ależ ja się robię melodramatyczna… Nie zmienia to faktu, że tak właśnie odczuwam.
A jeśli już mówimy o podpisywaniu czegokolwiek… Wbrew pozorom robimy to we własnej obronie, ponieważ brak reakcji z naszej strony (np. na prześladowanie szefowej dziąłu wydawniczego  albo na naganę udzieloną kurator grafiki nowoczesnej – zimą tego roku) rozzuchwala całe to towarzystwo…
Robię się nie tylko melodramatyczna, ale i monotematyczna. Ale jak wiadomo repetitio est mater studiorum: to nie jest żadna reforma, tylko programowe, celowe niszczenie muzeum.

Podobnie jak ten rozgrzebany remont i włóczące się po całym muzeum ekipy remontowe z reklamówkami w garści… nad którymi to ekipami nikt nie sprawuje żadnego nadzoru. Ludzie ci posługują się identyfikatorami, zapewniającymi im dostęp do wszystkich pomieszczeń w przeciwieństwie do nas, szeregowych pracowników…

KONFAcELA

01/12/2011

Rada i Reforma

Filed under: M jak Muzeum — Konfacela @ 16:12

Po raz kolejny – nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jakiekolwiek skargi kierowane do naszej rady Powierniczej nie mają najmniejszego sensu. Cały ten gruopon nie ma najmniejszego pojęcia, co się u nas dzieje. Oni muszą odfajkować kolejne posiedzenie i są głęboko przekonani, że muzeum wymaga REFORMY. Ponieważ nasza dyrekcja im tę reformę gwarantuje, więc będą ją popierać. Wiadomo. Jest kryzys, kryzys ekonomiczny i wszystkie duże i małe firmy wymagają reform. Nikt się nie zastanawia, o jakie zmiany chodzi, byleby były zmiany, nieważne czy na gorsze, czy na lepsze. Nikt się nie zastanwia, czemu te zmiany mają służyć. Chodzi o to, żeby były. Poza tym członkowie rady zawsze byli przekonani, że w muzeum pracuje za wiele ludzi. Nikt nie próbował analizować, skąd się wzięła taka czy inna liczba działów (z podziałów chronologicznych w historii sztuki), ani dlaczego bardziej liczebne zbiory miały większą liczbę pracowników. We wszystkich firmach zwalnia się ludzi, likwiduje oddziały, zwija całe przedsiębiorstwa. Po co komu Muzeum Narodowe? Dlatego to, co robi nasza pani dyrektor tak bardzo się podoba. Bezkompromisowa, zdecydowana, prawdziwa reformatorka. Dosyć tego rozrabiactwa! Robotnicy do łopat, poeci do piór, muzealnicy…
KoNFACELA

Blog na WordPress.com.